Stosunki małżeńskie, przedmałżeńskie czy zamiastmałżeńskie wymagają nieco zachodu – przynajmniej by wypadało, by znalazło się „dwoje, co naraz chciało”. No więc seks-roboty mają rozwiązać i tę niedogodność.
#1. Digiseksualność
Czy to nowa orientacja seksualna, czy też może fetysz w obrębie dotychczas znanych kategorii – trudno powiedzieć. Fakt jednak faktem, że „digiseksualność”, czyli pociąg do robotów, staje się coraz popularniejszy. Ponieważ na robotyczne ramię imienia Howarda Wolowitza mało kto może sobie pozwolić, samo określenie „digiseksualność” dotyczy szerszego zjawiska – przedkładania wszelkiego kontaktu ponad obcowanie z prawdziwym człowiekiem. Najwięksi entuzjaści twierdzą, że już do 2030 roku urządzenia do seksu w wirtualnej rzeczywistości staną się równie powszechne jak dzisiaj internetowa pornografia.
#2. Nie będzie różowo
To nie koniec mniej lub bardziej (zależy od punktu widzenia…) optymistycznych prognoz. Według kolejnych, już w 2025 każda średnio zamożna rodzina będzie mogła sobie pozwolić na seks-robota w sypialni. Jak to na ową rodzinę wpłynie, to już inna historia. Tak czy inaczej w ślad za tymi proroctwami idzie kolejne – już w połowie XXI wieku stosunki z maszynami mają przewyższyć liczebnie te międzyludzkie. Skoro tak, to może niech wynalazcy lepiej solidnie wezmą się do roboty…
#3. A gdzie miłość?
Już niedługo oskarżenia o traktowanie kogoś przedmiotowo zyskają nowe znaczenie. Okazuje się jednak, że wbrew logice, i w maszynie można się zadurzyć po uszy. Jeden taki już się znalazł – Japończyk Akihido Kondo jest święcie przekonany, że pozostaje w szczęśliwym małżeństwie z… hologramem. Kondo, znany już ze swojej walki o legalizację małżeństw z robotami, podkreśla, że maszyna przewyższa człowieka na każdym poziomie. Nie umrze, nie zdradzi i zawsze spełni zachcianki. Choćby najdziwniejsze. Ot, piękno miłości.
#4. Ciepło
Wynalazcy, ekhm, posuwają się naprzód, próbując jak najbardziej upodobnić seks-roboty do prawdziwych ludzi. Ostatni krzyk mody? „Ogrzewane” zabawki zapewniające niemal ludzkie ciepło w strategicznych miejscach. W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że chłód w sypialni nie sprzyja zacieśnianiu relacji. Pod tym względem technologia niczym nie różni się od rzeczywistości… Czy wrażenia okażą się wystarczająco realistyczne? A o to już trzeba będzie zapytać „średnio zamożnych rodzin”.
#5. Dotyk
Badacze pracujący nad rozwojem seks-robotów wychodzą z założenia, że do leżenia jak kłody w zupełności wystarczą prawdziwi ludzie. Roboty z kolei mają zachowywać się stosownie do oczekiwań, reagując m.in. na dotyk. To kolejne z wyzwań stojących na drodze zaawansowanym seks-zabawkom. Opracowano już specjalny materiał, z którego wykonana będzie „skóra” robota, odpowiednio czuły na dotyk ludzkich rąk. I, cóż, nie tylko rąk. Lekarstwa na raka być może nigdy nie doczekamy, ale jeśli trzeba pobzykać maszynę, to… „dajcie nam tylko 5 minut”.
#6. Osobowość
Gdyby komuś przyszło do głowy narzekać, że seks z robotem byłby bezosobowy, to i nad tym w pocie czoła pracują już naukowcy. Upadł zatem zdawałoby się kolejny problem nie do przeskoczenia, czego dowodzi już produkowany robot Harmony 2.0. Posiada zaprogramowaną „osobowość”, a w ramach niej osiemnaście różnych cech odzwierciedlających ludzkie nastroje. Jedyna wada – robot mówi… ze szkockim akcentem. No i pytanie – czy to wszystko aby przypadkiem nie krok do tego, by w którymś momencie robot stwierdził, że „nie ma mowy o figlach, boli go głowa”? No bo skoro osobowość, to osobowość na całego.
#7. Pieniądze
W życiu zwykle jeśli nie chodzi o seks, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku chodzi o jedno i drugie – i właśnie wysokie koszty seks-robotów stoją na drodze do spełnienia fantazji milionów ludzi na całym świecie. Konieczność zapłacenia kilkudziesięciu tysięcy złotych za - jak by nie patrzeć - zabawkę to sporo. Dlatego zamiast kupować seks-robota na własność, można… wybrać się do domu publicznego na miarę XXI wieku i tam zakosztować technologicznych uciech. Cena w jednym z pierwszych tego rodzaju przybytków w Toronto – znacznie niższa, choć wciąż wydaje się dość wysoka. 150 dolarów za godzinę figli z maszyną, ale za to bez chorób wenerycznych i randkowania. Chętnych na pewno nie zabraknie...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą