Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CDXXX - Przecież to logiczne

77 247  
307   9  
Dziś o flaczkach, sporo o zakupach i centrach handlowych, imprezie oraz pójściu po książkę.

DYSKUSJA O FLACZKACH

Wesele, siedzimy sobie za stołem, Ja dziewczę moje obok, naprzeciwko siedzi mój kuzyn i jego żona, dyskutuje sobie z żoną kuzyna, a kuzyn z kimś tam obok na inny temat, ale kątem ucha co nieco słyszy, rozmowa zeszła na temat flaków jak to zwykle bywa w momencie kiedy podają flaki, i w pewnym momencie rozmówczyni moja mówi nieco głośniej:
"Musisz kiedyś moich flaków spróbować", wtedy jej mąż, a mój kuzyn odwraca się do niej, łapie za pierś, ściska i dumnie rzece:
"Jakie flaki, jeszcze jędrne."

by Grzecho83

* * * * *

MŁODA ZNA ŻYCIE

Młoda była u ojca. Któregoś razu potłukła jakąś szklankę. Ojciec wkurzony:
- Sieroto jedna!
Na co młoda z niewinnym spojrzeniem:
- To listonosz umarł?

by atitta

* * * * *

ROZMOWY NA POZIOMIE


Siedzimy, pijemy, Pawła mojego nie ma, bo siedzi w pracy. Od słowa do słowa przypomniało nam się, jak podczas jednej z imprez udawałam triceratopsa.
- Hrabina, a właściwie dlaczego Ty udawałaś triceratopsa?
- Aaaa, wiesz, to taki element gry wstępnej.
- To lubisz takie udawanki?
- No stary, oczywiście, że tak!

W tym momencie odzywa się Maciek:
- To kogo udaje w takiej sytuacji Alfred? Myśliwego?
- Nie, mamuta.
- W sensie, że jak się rozbierze to tylko trąbę widać?

W sumie dobrze, że go tu nie ma.

by hrabinadesroutoutou

* * * * *

W GALERII HANDLOWEJ

Przyszło mi dzisiaj wlec się za dość specyficzną parą zakochanych. Wyglądali oni raczej na zakochanych połowicznie, tj. ona cała w skowronkach, promieniejąca, a on zblazowany i wyraźnie zmęczony radosnym świergotem swej lubej. Nie bez znaczenia jest fakt, że działo się to w jednej z galerii handlowych, co zresztą w pewien sposób może wyjaśniać ten dysonans w ich nastrojach. Zauważalne było też, że męska część ich związku, była znacznie wyższa od żeńskiej. Żeńska więc, szybciutko przebierała króciutkimi nóżkami, co raz trącając go beztrosko bioderkiem w kolano. No, może przesadziłem, ale różnica wzrostu zauważalna i zasadnicza w dalszej części historii. Jako że nie udało mi się wyprzedzić tej pary przed ruchomymi schodami, powolny wjazd na górę oznaczał jedno - wysłuchiwanie radosnego świergotu pani. Wtem świergot ustał i na jej twarzy pojawił się błysk. I oczy jakby zaświeciły. Wybiegła stopień wyżej i odwracając się do swego ukochanego rzece:
- Spójrz kochanie! Jestem taka wysoka jak Ty! I mogę Cię tak po prostu pocałować! NIE MUSISZ SIĘ SCHYLAĆ!
Mina faceta zdawała się wyrażać głęboki żal, połączony z chęcią zrzucenia partnerki z tychże schodów. Pomyślałem nawet, że on tylko czeka, aż wjedziemy troszkę wyżej, by mieć pewność, iż ta kwoka zginie na miejscu, ale nagle jego twarz rozpromieniała, słychać było nawet - dam sobie rękę uciąć - skrzypienie dawno nieużywanych mięśni odpowiedzialnych za szyderczy uśmiech (coś jak Jack Nicholson w "Locie nad kukułczym gniazdem"). Odsunął ją delikatnie, wbiegł dwa stopnie wyżej, oznajmiając:
- Spójrz kochanie! (Tu wymowne spojrzenie w dół) TY TEŻ!

by Quasay

* * * * *

NA ZAKUPACH

Niedziela, późne popołudnie. Kończyłam zakupy w Lidlu. Od kilku chwil słyszę babskie marudzenie w stylu: "No chodź już", "Buty mnie uwierają", "Po co tyle piłeś", "Już więcej tam nie pójdziesz". Skierowałam się jeszcze w stronę półek alkoholowych i zastałam tam tę parkę. Ona blond lala w białych kozaczkach na 15cm szpilach a on w gustownym a-dresiku i równie białych adidaskach. On pochylił się coby pakiet taniego piwa nabyć, a ona znów, żeby nie pił, że będzie spał w salonie. Na to gość się podnosi, spojrzał jej w oczy na tyle głęboko, jak tylko pozwolił mu na to jego niezbyt trzeźwy stan. Wyciągnął palec w jej stronę i ryknął:
- Milcz chabeto! Milcz, bo cie sprzedam!

by cyrena

* * * * *

A teraz chwila przerwy na stare dobre czasy, czyli wspominki sprzed 300 odcinków. Tak, to się działo prawie 6 lat temu.

TEŚCIOWA TEŻ CZŁOWIEK


Miałam Wam ja kiedyś teściową taką, przy której te z Joe Monsterowych, tudzież innych kawałów, to mały pikuś. Wydarzenie, które zaraz opiszę, miało miejsce chyba ze dwa lata po tym, kiedy na skutek transakcji wiązanej pozbyłam się teściowej wraz z mężem (o dzięki ci sędzino sądu rodzinnego!)
Idę sobie z koleżanką przez moją pipidówę, aż tu nagle, zza winkla, wychodzi na nas moja była teściowa. Z uśmiechem na twarzy podfruwa niemalże do mnie, pochyla się nade mną i...
- Cmok! Cmok! (jak z dubeltówki w oba policzki) Wszystkiego najlepszego z okazji imienin!
I zostawiwszy mnie w pozycji żony Lota odeszła.
Ochłonęłam nieco - nawet za czasów bycia moją teściową nigdy w życiu nie złożyła mi życzeń imieninowych. Mało tego, zdawała się nie wiedzieć jak mam na imię - nawet trafiła w datę. Patrzę na koleżankę, a ta nadal zastygnięta z klasycznym karpikiem na ustach, w oczach zaś coś na kształt przerażenia. Nadmienić należy, że koleżanka owa trwała przy mnie od zawsze, również bywała świadkiem różnych przedziwnych sytuacji inscenizowanych przez wspomnianą już panią.
- Lidka, co ci jest?
Spytałam zaniepokojona jej miną. Na co nieszczęsna mi odpowiedziała:
- Ty... Jak ona się tak do ciebie pochylała, to byłam pewna, że ci tętnicę szyjną przegryzie...

by atitta

* * * * *

MYŚLISZ, ŻE WSZYSTKO CI WOLNO?


Stoję przy kasach w markecie, małe zakupy zrobione a za mną stoi parka. Zaczęli sie kłócić, i on do niej mówi:
- Co Ty sobie myślisz, że jak zrobisz mi czasem dobrze, to ci wszystko wolno?
Ona się zagotowała, aż purpurowa się zrobiła i już chciała zacząć gadać, a on do niej:
- No jasne Kotuś, że ci wolno.

by zepoll

* * * * *

MASZ PROBLEM?

W firmie, w której pracuję, dyrekcja postanowiła wymienić identyfikatory firmowe. Fakt, nowe identyfikatorki są ładniejsze, mniejsze, schludniejsze i ogólnie estetyczniej wyglądają. Ciekawostką jest jednak fakt, iż na ich odwrocie poza danymi pracownika, znajduje się napis:
"Masz problem? Są ludzie którzy chcą Ci pomóc. Zadzwoń! [tu numer]"
Jako że jestem osobą wyjątkowo ciekawą świata, postanowiłem pod ten numer zadzwonić. Wziąłem więc słuchawkę, wykręciłem numer... Czekam i zastanawiam się, kto to będzie, kto mi pomoże rozwiązać życiowe problemy. Nagle przyszło rozjaśnienie jak jutrzenka wśród poranka:
- Poradnia antyalkoholowa, słucham...

by morsik84

I powracamy do autentyków teraźniejszych:


* * * * *

IMPREZA

Siedzimy sobie w kilku chłopa u kolegi w mieszkaniu, przy, powiedzmy, piwku. Impreza się przeciąga, promile rosną, słuch słabnie, coraz głośniej rozmawiamy i w związku z tym, muzyczkę też dajemy coraz głośniej. Jeden z obecnych mieszka piętro niżej i jego żona i dzieci, jak się później dowiedzieliśmy, próbowali od dłuższego czasu zasnąć.
Dzwoni komórka wspomnianego kolegi - ten odbiera, chwilę rozmawia, po czym mówi:
- Chłopaki, żona mówi, że ta muzyka dudni strasznie przez sufit..
Drugi kolega całkiem przytomnie chwyta pilota od wieży i całkiem poważnie mówi:
- Spoko, już podkręcam, żeby wyraźniej słyszała...

by azzkikr666

* * * * *

KUPIŁ KSIĄŻKĘ

Dzisiaj... znaczy się wczoraj w godzinach popołudniowych udałem się do miasta, by dla rodziny odebrać zakupioną przez Internet książkę pod znaczącym tytułem "Oskarżam arcyksięcia Rudolfa". Ponieważ zarwałem noc (a wcześniejszą tylko ledwo oko zmrużyłem), wszystko zapisałem sobie na kartce i pozostało mi tylko iść pod wskazany adres.
W bramie stał człowiek odpowiadający mniej więcej danemu opisowi, więc podszedłem do niego gapiąc się w kartkę i powiedziałem jednym ciągiem:
 - Dzień dobry, nazywam się ... i Oskarżam arcyksięcia Rudolfa...
Na to facet, całkowicie zdezorientowany:
 - Ale o co?
Nie, to nie był ten facet. A do mnie właśnie dotarło co ten niewinny człowiek zrozumiał z mojej wypowiedzi. Całe szczęście sprzedawca szybko się zjawił i transakcja doszła do skutku.

by coronzon88

* * * * *

MAŁŻEŃSTWO NA ZAKUPACH


Historia z supermarketu typu "mydło, bielizna i powidło" w moim miasteczku. Obserwatorem był mój tata, jednak bohaterami całego zdarzenia było młode małżeństwo i mama/teściowa wybranka bądź wybranki serca. Do rzeczy:
W supermarkecie który powoli upada mają w zwyczaju ładować produkty wszelkiego gatunku byleby coś sprzedać. Tak też zrobili w markecie w moim mieście i władowali pomiędzy półki z serami a warzywami ogromne kosze z...majtkami. Męskimi i damskimi. Wybór dosyć spory. Mój tata zdziwiony takim asortymentem przeszedł jedynie obok, ale młode małżeństwo z zainteresowaniem oglądało bieliznę i porównywało rozmiary. W międzyczasie matka prawdopodobnie skończyła wybierać produkty dla siebie, więc zmierzała do młodego małżeństwa, by ich ponaglić. W związku z czym nawiązał się taki krótki i uroczy dialog:
[Teściowa/mamusia]: No co tak długo?! Co wy jeszcze robicie?!
[Małżeństwo(jednogłośnie)]: W majtkach grzebiemy!
Dialog był dosyć głośny i zwrócił uwagę okolicznych kupujących. Małżeństwo po chwili zrobiło się bardzo ciche i robili zakupy wyjątkowo szybko.

by trojden


* * * * *

SIĘ WYRWAŁO

Rzecz miała miejsce kilka chwil temu. W ramach wygłupów z Żoną (Ż) moją uwaliłem swe cielsko na niej przygniatając ją do wyrka. W reakcji na ów czyn wyrwało jej się tylko zduszone:
-(Ż) Oooopf. Ja cię kręcę.
-(Ja) Ty mnie nie kręcisz.
Po chwili refleksji zostałem wydalony z pokoju z tekstem.
-(Ż) To sobie innej szukaj.

by sintesi1

* * * * *

PRZECIEŻ TO LOGICZNE

Mieszkając w akademiku spotyka się różnych ciekawych ludzi. Znam jednego z gatunku homo sapiens alwaysfacepalm, dla znajomych po prostu [J]anas.

Historia właściwa dzieje się pewnego słonecznego popołudnia, podczas piwkowania. Siedzimy, rozmawiamy i jak to często gęsto bywa temat zszedł na kobiety. Janasowi spodobała się jedna, ale chłopowi brakuje pomysłu jak się za nią zabrać. Towarzystwo chóralnie orzekło, żeby do niej poszedł i zaprosił na wspólne piwkowanie. Janas ochoczo przytaknął, ale stwierdził, że musi się przebrać, bo w dresie to nie wypada. Założył więc jeansy i sweterek. Towarzystwo orzekło, że wygląd odpada, niech Janas ubierze koszulkę. Wyciągnął zatem z szafy tiszert jak psu z gardła wyjęty. Decyzją większości wziął się za prasowanie. Śmiga żelazkiem w lewo i prawo, skończył, ubrał i wyszedł z pokoju. Po chwili wraca, ściąga koszulkę i hejda, dalej prasuje. Nakłada na siebie i wychodzi. Za moment kolejny powrót i kolejne żelazkowanie. Na twarzach towarzystwa maluje się klasyczny WTF, więc pada pytanie:

[K]olega: Janas, co ty ku*wa robisz?
[J]: Prasuję.
[K]: No widzę, ale gdzie ty latasz co chwilę?
[J]: Na korytarz.
[K]: Ale po co?!
[J]: Windę wołam, żeby w lustrze się obejrzeć, bo w pokoju przecież nie mamy tak dużego lustra i nie wiem czy dobrze koszulkę wyprasowałem.

by Paunydz

Chcesz poczytać więcej autentyków, wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne". Jeżeli chciałbyś opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia, możesz zrobić to na forum (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), lub wysłać ją TYM TAJNYM KANAŁEM W tytule maila wpisz Autentyk.

Oglądany: 77247x | Komentarzy: 9 | Okejek: 307 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało