Ja akurat nie w ciąży ale trochę w temacie.
Chciałem sobie wyprostować przegrodę nosową, bo trochę utrudnia życie. Na NFZ, bo po pierwsze - nie śpieszy mi się, a po drugie - prywatnie trochę kosztuje.
Więc wyszukałem najbliższy termin do laryngologa (niecałe 2 miesiące - farciarz
), laryngolog skierował na tomografię (+ 1,5 miesiąca), kolejna wizyta u laryngologa (miesiąc, bo bez kolejki, ale za to urlop miał
) i mam upragnione skierowanie do szpitala!
I co? I ch@j, bo z dwóch (publicznych) szpitali do których starałem się dostać 100% ma w dupie moje skierowanie. Mam się zapisać do laryngologa Z ICH PLACÓWKI, on wystawi skierowanie i dopiero wtedy wyznaczą mi termin (1,5 roku +
).
Wqrwiłem się, napisałem pismo do rzecznika praw pacjenta jednego ze szpitali, dostałem oficjalne pismo od wicedyrektora, który twierdzi, że to wszystko dla dobra pacjenta, aby oszczędzić mu nerwów. No ja pierdolę
I teraz już rozumiem, skąd te kolejki do specjalistów.