czarczaf - jaszmak, kwef, tradycyjna zasłona na głowę wraz z twarzą, noszona jeszcze przez kobiety w niektórych krajach muzułmańskich .przyp.aut.
I w tym momencie w głowie misiowej zaświtał szatański plan jak zwykle tak chitry, że gdyby to był lis to miałby ogon. Mówię do kumpla :
- Stary mam pomysł. Marysia na którą?
- Druga zmiana... na 14:00
- O kurcze! To trzeba się sprężać!
Poleciałem do faksu. Zrobiłem ksero. Oryginał dałem kumplowi mówiąc:
- Na razie go schowaj...
Chwyciłem długopis. Poczyniłem parę ruchów. Podłożyłem pod tak powstałe dzieło czystą kartkę papieru i zrobiłem kolejną kopię.
To co ukazało się naszym oczom w podajniku spowodowało taką wesołość w naszym teamie, że aż koledzy z innego działu zaczęli zaglądać do nas ciekawie. Ja osobiście się popłakałem. Rżeliśmy jak łyse konie. Anyway plan powstał i trzeba go było zrealizować. Mówię:
- Dobra ! Wszyscy na miejsca ! Atmosfera pracy i skupienia i cisza ma być grobowa jak Marysia przyjdzie. Fake faks powędrował na biurko Marysi. Na prawde wielkim wysiłkiem każdy się powstrzymywał od eksplozji śmiechu.
14:03 wpadła Marysia. Usiadła przy biurku i słyszymy:
- O dobrze córka przysłała to ksero dyp... ee... yyy
Cisza trwała ze 3 minuty. W czasie tych 3 minut Marysia biła się z myślami i coś tam cichutko mamrotała pod nosem... założyła okulary... zdjęła... potem znowu założyła...
Powoli tamy pękały i wielki rechot rozniósł się po sali...
No i więcej nie mam co się się rozpisywać zobaczcie sami co Marysia na dyplomie zobaczyła:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą