Zatrzymane w kadrze CDXLIV - Miss, która wykorzystała mężczyznę
Reszka
·
2 maja 2022
82 558
436
95
Dzisiejszą podróż po zakamarkach historii rozpoczniemy w Anglii, gdzie przyjrzymy się genezie powstania urządzenia, które spotkać można dziś w każdej siłowni. Opowiemy wam także m.in. o chwalebnej pracy braci Biederer oraz czym wsławił się niejaki William Averell Harriman.
A po co to komu potrzebne? 7 wynalazków, które napotkały na zaskakujący opór
Adieu
·
2 maja 2022
49 947
165
22
Wydawałoby się, że wynalazki i wynalazcy powinni być – niemal zawsze – witani z otwartymi rękoma. Historia pokazuje jednak, że jest… dokładnie przeciwnie.
Garnitury, krawaty, podniosła atmosfera i ten ryk wyrywający się z
setek gardeł „Jeszcze Pooolska nie zginęła…”. Śpiewanie
hymnu jest trochę jak klepanie zdrowasiek. To się robi
automatycznie, bo tak nas nauczono. Tak nam kazano to robić na
szkolnych apelach, abyśmy potem mogli wywrzaskiwać tę pieśń
podczas każdej patriotycznej uroczystości. Bez myślenia i co
najważniejsze – bez głębszej refleksji. Gdyby bowiem było
inaczej i zaczęlibyśmy zastanawiać się, co śpiewamy, to mogłoby
się okazać, że… wychwalamy faceta, który do perfekcji
doprowadził wyrafinowane ludobójstwo. I to na długo przed Adolfem
Hitlerem.
Dał na przykład Bonaparte. Owszem dał, ale naiwną nadzieję.
Powołując we Włoszech legiony złożone z Polaków, obudził w
nich marzenie o odrodzeniu się państwa polskiego w swej dawnej
chwale. Napędzani snami o niepodległości żołnierze doskonale
sprawdzali się jako mięso armatnie. Tymczasem sam Napoleon, który
dość cynicznie wykorzystał Polaków w swojej wojennej grze, był
zbrodniarzem, którego pomysły zostały rozwinięte i doprowadzone
do doskonałości przez pewnego austriackiego malarza.
W 1940 roku,
dosłownie parę dni po kapitulacji Francji, mogiła francuskiego
cesarza została odwiedzona przez Adolfa Hitlera –
człowieka,
który wielbił go i uważał za wzór do naśladowania. Fuhrer
jeszcze kilkukrotnie składał swemu idolowi wizyty, a nawet nakazał
obłożenie krypty Bonaparte workami z piachem, aby ta nie ucierpiała
podczas niemieckich bombardowań. Wódz III Rzeszy, jak każdy fan
zapatrzony w wielki autorytet, w wielu kwestiach naśladował
Napoleona. I nie chodzi tu tylko o kwestie stricte militarne, ale też
czysto „humanitarne”. Wystarczy przyjrzeć się temu, co za
panowania słynnego cesarza działo się na Haiti.
Haiti – francuska
kolonia na Karaibach – było miejscem, z którego w olbrzymich
ilościach wywożono trzcinę cukrową, kakao i kawę. Z Afryki
Francuzi ściągali tam czarnoskórych niewolników, którzy w pocie
czoła harowali na plantacjach, a za najmniejsze przewinienie karani
byli w sposób „adekwatny” do wykroczenia, jakie popełnili –
za drobiazgi czekała ich chłosta, za cięższe grzechy –
obcinanie uszu albo kastracja. Mimo najsurowszych konsekwencji,
które groziły niewolnikom dającym dyla z pańskiej plantacji,
wielu Murzynów uciekało i kryło się w lasach. Maroni, bo tak na
nich mówiono, kradli jedzenie i organizowali się w grupy, które w
końcu zostały połączone dzięki charyzmatycznemu przywódcy. Był
nim kapłan synkretycznej religii voodoo – François Mackandal. Z
czasem niewielkie, łatwe do zdławienia bunty maronów zamieniły
się w
wielką rewolucję przeciw białym ciemiężcom.I kiedy już
Napoleonowi wydawało się, że rewolucyjny zryw byłych niewolników
został zdławiony, w 1803 roku działalność partyzantów wznowiła
się. Bonaparte wysłał wówczas na Haiti Polaków! Konkretnie –
żołnierzy należących do legionów Dąbrowskiego. To oni, wierzący
w niepodległą ojczyznę, którą to miał im „sprezentować”
francuski dyktator, mieli wykazać się męstwem w walce z dzikusami.
Ostatecznie jednak stali się armatnim mięsem i...
świadkami
niewyobrażalnego wręcz bestialstwa.
Bonaparte wpadł na
pomysł dokonania etnicznej czystki na niegdyś najbogatszej na
świecie kolonii. Jednym z naczelnych punktów tego planu było
wprowadzenie zakazu międzyrasowych małżeństw, a każda francuska
kobieta, która była posądzona o romans z czarnym mężczyzną,
okryta hańbą wracała do Francji. Zarządził też mordowanie
Haitańczyków i zastępowanie ich „świeżymi” niewolnikami
sprowadzanymi z Afryki. Charles Leclerc – dowódca odpowiedzialny
za dławienie buntu Haitańczyków – podsunął Napoleonowi pewien
barbarzyński plan. Za zgodą cesarza, francuscy żołnierze dostali
rozkaz mordowania wszystkich czarnoskórych powyżej 12 roku życia.
Nie oznacza to, że dzieci oszczędzano – one też ginęły od
bagnetów albo zawinięte w worki, topione były w morzu. Francuzi
byli tak wyrafinowali w swoim bestialstwie, że w amfiteatrach
organizowali nawet publiczne pokazy
rozszarpywania niewolników przez
wygłodniałe psy. Mimo że komory
gazowe kojarzą się głównie z niemieckimi zbrodniarzami, to tak
naprawdę Francuzi jako pierwsi zadali sobie pytanie: „W jaki
sposób, stosunkowo małym nakładem pracy, można by uśmiercić
dużą liczbę osób?”. Podobno to sam Bonaparte wpadł na pomysł
pozyskiwania siarki z haitańskich wulkanów i wykorzystywanie jej
do masowych egzekucji czarnoskórej ludności. Do tego celu
wykorzystywano ładownie statków, które uszczelniano i za pomocą
dwutlenku siarki truto więźniów. Stosowanie takich pływających
katowni zostało potwierdzone przez ówczesnych kronikarzy. Francuski
historyk Antoine Métral, który dobrze udokumentował dzieje tej
kolonii, osobiście odwiedził Haiti i ze zgrozą opisywał
gigantyczne stosy trupów układane wszędzie przez żołnierzy.
„Zróżnicowaliśmy
metody egzekucji” – pisał Metrol. -
„Czasami odrywaliśmy
ludziom głowy; czasami do stóp skazańców zakładano kulę z
łańcuchem i ich topiliśmy, czasami gazowaliśmy siarką na
statkach. (…) Ukrywaliśmy te okrucieństwa pod osłoną nocy.
Idący wzdłuż brzegu mogli usłyszeć plusk wrzucanych do morza
trupów”.Często przytaczane
słowa Napoleona:
„Przejaw wszelkiego rasizmu jest zwykłym
łajdactwem” jest tylko pustym frazesem. Bonaparte był rasistą,
co udowodnił między innymi podczas kampanii w północnej Afryce,
gdzie w wyjątkowo ohydny sposób okazywał pogardę wobec Egipcjan.
Łatwo więc zrozumieć, że dla francuskiego cesarza Murzyni z Haiti
byli kimś na równi z czworonogami.
I właśnie w środku
tego piekła znaleźli się polscy legioniści. Niektórzy z Polaków
już po kilku potyczkach z rebeliantami zauważyli w ich losie pewną
analogię do sytuacji swych rodaków pod zaborami.
Z tego też powodu
wielu legionistów przeszło na stronę przeciwnika.
Początkowe
zwycięstwa Francuzów wkrótce przestały być powodem do dumy.
Czarnoskórzy eksniewolnicy i Mulaci nie ustępowali i już pod
koniec 1803 roku, po serii porażek, francuskie oddziały musiały
ratować się ucieczką. Jean-Jacques Dessalines – cesarz nowo
proklamowanego państwa Haiti – zatwierdził konstytucję. Mocno
rasistowską, warto nadmienić – białym obywatelom nie wolno było
osiedlać się ani posiadać jakiekolwiek majątku ziemskiego.
Jedyny wyjątek stanowili Niemcy oraz… Polacy! Małą grupę
polskich niedobitków nie tylko oszczędzono podczas czystek, ale i
nadawano im haitańskie obywatelstwo. Polonia na Haiti przetrwała do
dziś – zamknięci w mocno izolowanych górskich mieścinach
potomkowie napoleońskiego „mięsa armatniego” częściowo
zmieszali się z lokalną ludnością, ale nadal mają silną
świadomość swoich korzeni.
Kiedy więc
następnym razem usłyszysz gromki, podniosły tekst naszego
narodowego hymnu, pamiętaj, że facet, „który dał nam przykład,
jak zwyciężać mamy” był wojennym zbrodniarzem, który osobiście
zatwierdził używanie komór gazowych i dokonywanie czystek
etnicznych na nieprawdopodobnie wielką skalę.
Szacuje się, że
zginęło tam ok. 350 tysięcy Haitańczyków, z czego tylko mała
część straciła życie podczas walk z Francuzami.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą