Kiedy zaczęła się pandemia i kolejne państwa wprowadzały
lockdown, upadło wiele firm, niektórzy musieli się przebranżowić,
inni zmuszeni zostali do nadwątlenia swoich żelaznych oszczędności.
A OwiaksCouple? Oni zaczęli zarabiać. Bo mieli odwagę, kamerę i nic do stracenia.
Yuli: No, chyba
jesteśmy jednymi z nielicznych, którzy są wdzięczni za lockdown…
Wiesz, my już od dłuższego czasu nagrywaliśmy nasze intymne
zbliżenia. Tak dla nas, do domowej szufladki. Akurat w momencie,
gdy hiszpańskie władze wprowadziły obostrzenia, my wracaliśmy z
Amsterdamu do Walencji. Dosłownie
godzinę przed zamknięciem granic.
Mateo: Tak, to był
ostatni samolot, jaki lądował na lotnisku.
Yuli: Zazwyczaj w
wywiadach mówiliśmy, że po pięciu dniach założyliśmy konto na
Pornhubie. A tymczasem ostatnio przeglądałam sobie zdjęcia i po
dacie ich wykonania zdałam sobie sprawę, że zrobiliśmy to już w
dniu naszego powrotu do Hiszpanii. Pamiętam, że zaczęliśmy
oglądać te nasze wcześniejsze nagrania. Zgodnie uznaliśmy, że
nawet nie są takie złe i w sumie nie odstają za bardzo od tego, co
można znaleźć w Internecie.
Mateo: To był ten
moment, kiedy wszystkie biznesy mocno pikowały przez to wszystko, co
się działo dookoła. Yuli, przepraszam, bo ja za bardzo nie
pamiętam... My na serio tak szybko zaczęliśmy działać?
Yuli: No, właśnie
ostatnio te zdjęcia oglądałam. Aby zweryfikować swoje konto na
Pornhubie, trzeba sobie strzelić fotkę z dowodem osobistym i karteczką
zawierającą napis „Pornhub” oraz aktualną datę. Wychodzi na
to, że to było 15
marca,
czyli dzień, w którym
wróciliśmy do domu!
Skoro
nagrywaliście wcześniej wasze wygibasy, to znaczy, że kariera w
branży porno zawsze była dla was czymś w rodzaju planu B?
Mateo: Ależ skąd!
To był totalny spontan! Wcześniej, kiedy się nagrywaliśmy, nigdy
nie przyszło nam do głowy, aby gdzieś to publikować. Wiesz, my
zawsze w wielu sferach życiowych płynęliśmy pod prąd. To było
trochę takie bezrefleksyjnie. Założyliśmy profil na Pornhubie i od
razu powiedzieliśmy sobie:
„Jak mamy to zrobić, to zróbmy to
dobrze. Porządnie. Żeby to nie było jakieś syfiaste nagranie
zrobione roztrzęsioną komórką”.
Wiadomo, że z dzisiejszego
punktu widzenia te pierwsze próby wyglądają źle, ale naszym
założeniem było to, aby wkręcić się na maksa i dopracować
każdy element naszej twórczości. A potem? Zobaczyć co z tego
wyjdzie i czy da się na tym zarobić. Obiecaliśmy sobie jednak, że
nie będziemy nigdy robić niczego na siłę ani tym bardziej rzeczy, których moglibyśmy potem żałować.
No, dobra. Pewnie
wiele osób nagrywa swoje domowe seksualne zabawy, ale chwalenie się
tym tego na forum publicznym i pokazywanie twarzy to już absolutne
odzieranie się z anonimowości. Takich decyzji chyba nie powinno się
podejmować spontanicznie?
Yuli: Nie, no
wiadomo – zanim założyliśmy nasz profil w tym serwisie, to
usiedliśmy i dobrze to wszystko przegadaliśmy. Wzięliśmy pod
uwagę wszystkie konsekwencje naszej decyzji, zdawaliśmy też sobie
sprawę, że możemy paść ofiarami hejtu. Tym bardziej że
nawet nie braliśmy pod uwagę ukrywania naszych twarzy. Nigdy nie
podobało nam się porno, w którym oblicza aktorów są cenzurowane.
Mateo: Dokładnie.
Od początku chcieliśmy iść w kierunku tego, co nam się podoba. A
uważamy, że bardzo ważnym elementem takich nagrań jest możliwość
zobaczenia emocji na twarzach osób uprawiających seks.
Yuli: Zdawaliśmy
sobie też sprawę, że nasze filmy zostaną w Internecie już na
zawsze. Rozważyliśmy też, co zrobilibyśmy z tym faktem, gdybyśmy
się kiedyś rozstali.
Mateo: Tak, ale mimo
podjętej decyzji o tym, że idziemy w to bez kompromisów, to na
początku zablokowaliśmy możliwość oglądania naszego kanału
przez osoby mieszkające w Polsce. Wtedy jeszcze trochę kierowały
nami jakieś społeczne wzorce, odrobinę też obawialiśmy się
reakcji znajomych… Zdaliśmy sobie jednak sprawę, że to, czego się
baliśmy, oparte było na utartych, wpajanych nam od dzieciństwa
schematach – jest jakieś niezdrowe tabu wokół seksualności i
zachowań, które są przecież dla nas w pełni naturalne. Narzucono
nam przekonanie, że nagość i intymność jest czymś, czego
powinniśmy się wstydzić i absolutnie tego nie pokazywać, jeszcze
na samym początku gdzieś to nam w głowach dźwięczało.
Na szczęście ta
obawa bardzo szybko minęła. Wiesz, w taką działalność nie
możesz się bawić, gdy nie masz w sobie pierwiastka
ekshibicjonizmu. Tak myślę. Ja nigdy nie miałem specjalnego
problemu z nagością, podobnie zresztą jak Yuli. To nie było tak,
że gdy rozebraliśmy się przed kamerą, to od razu zaczęliśmy
desperacko zasłaniać nasze strefy intymne.
Yuli: A po pierwszym
nagraniu, które opublikowaliśmy, reszta już poszła lawinowo.
Ha, ha...
Mateo: A jak w to
już wejdziesz i pokażesz wszystko, to nagle zauważasz, jak bardzo
stałeś się wolny. Wychodzisz z tych schematów, tych oczekiwań
otaczających cię ludzi. Zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, jak
wiele jest zależne od tych wszystkich obaw przed oceną osób
trzecich. Z miesiąca na miesiąc czuliśmy, jak się uwalniamy.
Teraz, po niecałych dwóch latach, mogę powiedzieć, że jestem
nam ogromnie wdzięczny za tamtą decyzję. Sam nie wiem co musiałby
mi ktoś teraz powiedzieć, żeby mnie to zabolało.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą