Najmocniejsze cytaty ostatnich dni - Miliarder zwolnił 45 tys. pracowników. Uważa, że zrobił im przysługę
Habaaa
·
17 kwietnia 2020
109 363
254
204
W dzisiejszym odcinku o liderce ruchu antyszczepionkowego, która uważa, że pandemia koronawirusa została starannie zaplanowana. Przez kogo? Będzie też o ministrze zdrowia, który wyjawił, jak długo będziemy się jeszcze męczyli z wirusem.
Dzisiaj trochę o koronawirusowych lifehackach, padaniu na kolana przed idolami i historycznych wydarzeniach.
Osoby narzekające na konieczność pozostawania w domu i brak możliwości przytulania się mogą skorzystać z porady islandzkich leśników. Tamtejszy odpowiednik Lasów Państwowych
zachęca mieszkańców Islandii do spacerów po lesie i przytulania się do drzew. Islandia również padła ofiarą koronawirusa i wprowadziła zalecenia dotyczące ograniczania kontaktów międzyludzkich. Zdaniem islandzkich leśników lukę powstałą po braku możliwości obcowania z drugim człowiekiem doskonale wypełni przytulanie drzew. Wystarczy znaleźć sobie odpowiednie drzewo, a następnie tulić się do niego przez kilka minut, by poczuć przyjemne mrowienie idące od stóp w kierunku głowy. Leśnicy zalecają też, by wejść głębiej w las, maksymalnie ograniczając w ten sposób kontakt z ludźmi.
Serce nie sługa i nie ma znaczenia, czy zakochasz się w arabskim księciu, czy w austriackim żyrandolu. O Amandzie Liberty pisaliśmy już jakiś czas temu, a teraz znowu zrobiło się o niej głośno. Około trzydziestopięcioletnia Brytyjka zasłynęła swoim związkiem z 92-letnim żyrandolem imieniem Lumiere. Poza Joe Monsterem o Liberty i jej wybranku pisały też naturalnie inne media na świecie, jednak wydźwięk niektórych tekstów nie spodobał się Liberty, która poskarżyła się brytyjskiemu zrzeszeniu wydawców prasy IPSO. Brytyjka zarzucała niektórym redakcjom łamanie zasad dziennikarskich, bo zdaniem Liberty redakcje kpiły z jej
przedmiotoseksualnego związku z żyrandolem. Kobieta
usłyszała w odpowiedzi, że trudno by było kpić z czegoś, co nie zostało oficjalnie uznane za orientację seksualną.
Mimo panującej epidemii na świecie dzieją się czasem piękne rzeczy. Delfiny wróciły do Wenecji, a Jugosławia wraca na Bałkany, jeśli wierzyć memom. Natomiast w USA przestano strzelać do uczniów szkół, bo wirusy i miłość wiszą w powietrzu. Co prawda amerykańscy uczniowie nie przychodzą do szkół, bo szkoły pozostają zamknięte, a i potencjalni strzelcy mają zakaz wychodzenia z domu z powodu epidemii koronawirusa, ale liczą się fakty. A te, zgodnie ze statystykami
przytoczonymi przez dziennikarza gazety
Washington Post Roberta Klemki, pozwalają świętować. Co prawda w marcu 2020 roku w kilku kampusach doszło do kilku zdarzeń z użyciem broni, ale nie można ich zakwalifikować jako strzelanin, bo nikt nie powinien człowiekowi psuć nastroju w tak podniosłej chwili.
Pojęcie kreatywnej księgowości zostało właśnie zredefiniowane przez władze Chile. Zabawę liczbami postanowiono tam wykorzystać do liczenia ofiar koronawirusa, a przy okazji sprawić, że ofiary przydadzą się do walki z koronawirusem również po śmierci, bo co tak mają leżeć bezczynnie. Chilijski minister zdrowia Jaime Mañalich
informował na konferencji prasowej o stanie epidemii w swoim kraju. Mañalich podał między innymi liczbę osób, które wyzdrowiały i poinformował, że wśród nich znajdują się również osoby, które zmarły, ponieważ „już nie zarażają”. Trudno odmówić ministrowi pewnej logiki tego twierdzenia, jak również trudno się nie dziwić, że minister myśli w ten sposób.
We Włoszech, podobnie jak w Polsce i wielu innych krajach, obowiązują ograniczenia dotyczące wychodzenia z domu. I podobnie jak w innych miejscach na świecie – ludzie we Włoszech kombinują, jak wyjść, żeby nie wyjść jak Zabłocki na mydle. Właściciele psów otrzymali taryfę ulgową i mogą swoich pupili wyprowadzać na spacer, ale prawo najwidoczniej nie uznaje żółwia za psa, bo gdyby było inaczej, to 60-latka z Rzymu
nie dostałaby 400 euro mandatu. Kobieta wyszła ze swoim żółwiem na spacer w poniedziałek wielkanocny i została zauważona przez jednego z karabinierów. Jej żółw nie miał smyczy, ale chyba nie dlatego została ukarana. W ciągu całych świąt wielkanocnych mandatami ukarano 30 tysięcy Włochów.
Czy istnieje coś piękniejszego niż uhonorowanie swojego idola za pomocą ciasta z jego podobizną? Czy ktoś zna lepszy sposób wyrażenia swojego podziwu dla drugiego człowieka niż ugniatanie masy i misterne rzeźbienie godzinami w warstwach lukru? Laura Daniel
pokazała, jak należy oddawać szacunek tym, którym szacunek się należy. Nowozelandzka prezenterka telewizyjna upiekła ciasto na cześć premier Nowej Zelandii, która niedawno ograniczyła wysokość swojej premierowskiej pensji o 20%. Postać znajdująca się na cieście przypomina kropka w kropkę Jacindę Ardem. Oczywiście, ciastowa premier wygląda jakby przed chwilą próbowała rozbroić bombę atomową, ale to tylko świadczy o niepodrabialnym stylu prac Daniel.
Nie do odróżnienia.
Kwestią czasu pozostawało, kiedy
Wiadomości wezmą w obronę największego męża stanu w historii Polski od czasu Bolesława Chrobrego. Długo nie trzeba było czekać na materiał, w którym „udowodniono”, że Jarosław Kaczyński nie zrobił nic złego olewając przepisy ustanowione przez kolegów z partii. Dla poparcia tej tezy przedstawiono zdjęcie paragonu za wieńce kupione rzekomo za gotówkę przez prezesa. Czego to miałoby dowodzić? Trudno powiedzieć. Natomiast internauci szybko
zauważyli, że z zaprezentowanym dokumentem coś jest nie w porządku. Brakowało mu elementów wymaganych dla paragonów fiskalnych, takich jakich godzina i minuta dokonania sprzedaży, logo fiskalne, numer kasy i oznaczenie kasjera. Dokument zawierał natomiast niewymagany przez prawo numer PESEL. W związku z tym istnieją uzasadnione podejrzenia, że doszło do sfałszowania dokumentu, co traktowane jest jak poważne przestępstwo.
A dlaczego Wiadomości broniły prezesa? Poczytasz o tym w poprzednim odcinku Najdzikszych newsów.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą