To zadziwiające, jak bardzo można sobie wyprać naczelny narząd ośrodkowego układu nerwowego podczas porannego przeglądania Facebooka na sedesie. Zasilane emocjonalnym paliwem fake-newsy krążą po sieci, podawane z rąk do rąk, stając się żyznym nawozem dla rodzenia się w ludzkich czerepach wszelkiej maści patologicznych, radykalnych światopoglądów.
Zdjęcie obecnie urzędującego papy zawitało w sieci prawie rok temu i w dalszym ciągu jest jednym z bardziej wiralowych „obrazków”, który właśnie przeżywa swój renesans
za sprawą medialnego szumu dookoła miejskich manifestacji społeczności LGBT. Na fotografii widzimy papieża Franciszka noszącego na szyi
tęczowy krzyż. Lewa strona Internetu cieszy się, że głowa Kościoła katolickiego otwarcie manifestuje swoją sympatię do osób o odmiennej orientacji seksualnej, zaś strona
prawa ciska się, że Franek-wstrętny lewak jawnie kolaboruje z tęczową zarazą.
Mimo że sprawa papieskiego krzyżyka stała się powodem niejednej zaciekłej dyskusji i wewnętrznego wylewu krwi spowodowanego pęknięciem żyłki w dupie, to
symbol ten ma się do LGBT tak, jak świńska dupa do didgeridoo. Franciszek, podczas Dni Młodzieży, dostał ten wisior od przedstawicieli Rady Biskupów Ameryki Łacińskiej – organizacji zrzeszającej episkopaty z krajów latynoamerykańskich, a sam
krzyżyk jest symbolem chrześcijańskiej organizacji młodzieżowej zwanej Latin American Youth Ministry.
Co bardziej dociekliwi internauci nie dali się nabrać i szybko zauważyli, że kolory widoczne na krzyżu różnią się nieco od tych, które widnieją na fladze utożsamianej ze środowiskami LGBT.
Co interesujące, barwy symbolu
LAYM nie są tu dobrane przypadkowo. Kolor
zielony reprezentuje Meksyk i Amerykę Środkową,
żółty i pomarańczowy – Karaiby,
czerwony – państwa andyjskie, natomiast
niebieski – południowe kraje kontynentu.
Kolejny temat, który do czerwoności rozgrzał prawicowe media, to sytuacja sprzed dwóch tygodni. Przypomnijmy – pewien
ksiądz został poturbowany przez trzech mężczyzn, którzy wtargnęli do zakrystii Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. Według szukających kliknięć serwisów duchowny nie zgodził się, aby intruzi odprawili w kościele ceremonię ślubną, w której to przed ołtarzem stanąć miało dwóch facetów.
W krzyku oburzonych internautów nie słychać było głosu samej ofiary tej napaści. Trudno się dziwić – nad perfidnym atakiem „sodomitów” na sługę bożego ręce łamali sami giganci branży medialnej – od TVP po Frondę.
Tymczasem sam ksiądz, po interwencji chirurga, zareagował całkiem przytomnie i oficjalnie zaprzeczył lansowanej przez prawicowe media wersji wydarzeń -
„Ja nic takiego nie słyszałem, żeby oni chcieli ślubu” - stwierdził. Napastnicy szybko trafili w ręce policji. Okazało się, że mieli dość pokaźną kartotekę i niejednokrotnie zatrzymywani już byli za rozboje i kradzieże.
I kolejna wtopa prawicowych mediów. Tym razem lawinę artykułów zawierających fałszywe informacje zapoczątkował, należący do ojca Tadeusza Rydzyka, internetowy serwis „Nasz Dziennik”. Ostatnio mogliśmy tam przeczytać, że
Szwedzi przerażeni napływem muzułmańskich przybyszów, którzy przejmują całe miasta i wprowadzają w nich prawo szariatu, masowo uciekają do Polski – ostatniego bastionu normalności, pokoju oraz chrześcijańskich zasad. Ten szalenie poważny, utrzymany w apokaliptycznym wręcz tonie artykuł szybko stał się podstawą do pojawienia się kolejnych opartych na nim tekstów, które to z gracją zaświniły facebookowe tablice.
Tymczasem
autor oryginalnego wpisu powoływał się na „dziennikarza politycznego” Petera Imanuelsena – człowieka znanego w sieci jako Peter Sweden. Kim jest ten człowiek? Ano
znanym w pewnych kręgach negacjonistą Holokaustu, skrajnym islamofobem, zaciekłym antyszczepionkowcem oraz głosicielem teorii spiskowych. Słynący ze skrajnie idiotycznych wypowiedzi Imanuelsen jest ostatnią osobą, na którą ktokolwiek powinien powoływać się pisząc rzetelny artykuł!
Lista wpadek tej słynnej aktorki jest dłuższa niż ilość ślubów w „Modzie na sukces”. Znana ze swych pamiętnych ról artystka ostatnio coraz bardziej kojarzona jest z dość przykrymi kompromitacjami na Facebooku, gdzie zwykła udostępniać nie do końca zweryfikowane treści z wszelkiej maści lewoskrętnych fanpejdży.
Ostatnią ofiarą poczynań pani Jandy stał się Adam Andruszkiewicz – były lider Młodzieży Wszechpolskiej, a obecnie sekretarz Ministerstwa Cyfryzacji. Aktorka opublikowała fotografię, na której widzimy go w towarzystwie kumpla z siłowni pozującego ze swastyką na koszulce.
Oczywiście nie trzeba tu zbyt dużego wysiłku, aby zorientować się, że
zdjęcie jest ewidentną ściemą, a symbol widoczny na klacie kolegi Andruszkiewicza został tam dość niechlujnie wklejony.
Co ciekawe – sfabrykowana fotka była już raz powodem małej "zadymy”, kiedy to
półtora roku temu to samo zdjęcie udostępnił Tomasz Lis, którego profil na Twitterze śledziło wówczas ponad 800 tysięcy osób!
Parę dni temu gruchnęła informacja o tym, że Paweł Kukiz wchodzi w koalicję z Polskim Stronnictwem Ludowym, aby z pomocą tej partii startować w jesiennych wyborach do parlamentu. Swoją decyzją zaskoczył wiele osób, bo jeszcze niedawno nie przebierał w epitetach mówiąc o swoim obecnym koalicjancie. Ktoś postanowił dolać oliwy do ognia i
puścił w obieg zdjęcie starej legitymacji członkowskiej Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego – satelickiej struktury PZPR. Na gruzach rozwiązanego w 1989 roku ZSL powstała partia, z którą Paweł Kukiz obecnie się „skumał”. Na fotografii widać więc wspomnianą legitymację z 1983 roku, która to miała należeć do byłego lidera zespołu Piersi.
Szok i niedowierzanie! Obrazek szybko rozpoczął swoje tournée po Internecie. Pół biedy, gdyby publikowana grafika miała charakter satyryczny. Otóż, nie. Wiele osób faktycznie uwierzyło, że Paweł Kukiz należał do tej partii.
A że na legitymacyjnym zdjęciu wygląda na leciwego faceta? Kto by się tym przejmował...
Muzyk miał wówczas zaledwie 20 lat i burzę włosów na głowie. Wtedy też razem ze swoim ówczesnym zespołem HAK występował na festiwalu w Jarocinie…
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą