Co wybuchło na Paradzie Internautów?
Zamiast czytać milion słów zobacz
nasze zdjęcia z ParadyA wiec stało się!
Pierwsze publiczne wystąpienie Joe Monstera zakończyło się w dusznej atmosferze skandalu, wielu niedopowiedzeń i z ogromnym niedosytem. Wszystkim było mało, szczególnie zaś bardzo wyżej wymienionemu, który wydeptał ogromna kilomtery ilość ścieżek między Krakowskim Przedmieściem a Placem Zamkowym w poszukiwaniu ciekawych ludzi i mocnych wrażeń.
Z powodu pewnych niedociągnięć organizacyjnych, chyba normalnych przy tak wielkiej skali imprezy sobotni program niestety nie odbył się. Wielkie nerwy, wielkie napięcie i deszcz, dużo deszczu chmury i dotkliwe zimno. Ktoś nam zajął namiocik, więc pożegnaliśmy się planem rozpoczynania czegokolwiek i sobota niestety pozostała nam zdjęta z programu, jak i też straciliśmy szansę pokazania nas w Nocy Internautów – nie odbyło się tak pieczołowicie przygotowane przedstawienie szerokiej publiczności recytacji haiku, ani medytacji nad rozlanym mlekiem. Nic nie pozostało również z pierwszego planu bicia rekordu Guinessa czyli zbierania numerów telefonów.
Z notatnika Stwórcy
iwciaa
·
7 września 2001
12 000
9
3
Poniedziałek
Z niczego zrobiłem coś. Po prostu kulę. No, niezupełnie. Trochę mi wyszła jajowata.
Wtorek
Trzeba to trochę ulepszyć. Dodałem wodę, glebę i powietrze
Środa
Nudno. Nic się nie dzieje. Trzeba posadzić roślinki. Przynajmniej coś zakwitnie.
Stary ksiądz musiał wyjechać na jeden dzień i zostawić młodego, jeszcze zielonego księdza samego w parafii. A na dodatek miała być droga krzyżowa odprawiana (to się odprawia?). No i zaczął młodego programować, przekonywać ze nie ma się co stresować, że da radę bo przecież wszystko to wie. A w ogóle to najlepiej jakby sobie młody przed tą drogą krzyżową strzelił kielicha dla kurażu i dodania sobie animuszu.
I wyjechał.
W środku nocy wraca, patrzy na kościół i w szoku. Świątynia nabita na maksa, znienawidzeni ateiści i partyjni nawet stoją i patrzą się w stronę ołtarza, jakby objawienie miało miejsce. Podchodzi bliżej i słyszy donośny krzyk młodego księdza:
- Hep, a terazzzz ssstazja trzydziesta siódma:"Chrystus iddziie do wojzka", heeeep.
I wszyscy śpiewają: Przyjedź mamo na przysięgę...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą