Nikt nie popiera zakładów. Zwłaszcza polski rząd, który od każdej wygranej życzy sobie podatek. Wiadomo przecież, że hazard to zło i najszybszy sposób, by stracić majątek. Są jednak ludzie urodzeni pod szczęśliwą gwiazdą, którzy potrafią wygrać nawet najbardziej niemożliwe zakłady. Oto kilka przykładów.
Michael Elliott, strażnik więzienny z Brechin, odsiadywał właśnie kolejny dzień w pracy, kiedy przyszedł mu do głowy pomysł na nietypowy zakład. Wybrał osiem meczów z ligi szkockiej, angielskiej i hiszpańskiej i w każdym postawił na remis 2:2. Ryzykował niewiele - zaledwie 2 funty. Wygrał... ponad 3 miliony funtów, bijąc prawdopodobnie rekord wygranej.
10 milionów dolarów to całkiem spora wygrana jak na zdrapkę w amerykańskiej loterii. Jednak na pochodzącej z Teksasu Joan Ginther nie zrobiła większego wrażenia. Dlaczego? Dlatego, że zdążyła już dorobić się kolejnych 10 milionów dolarów. W jaki sposób? Wygrywając trzy inne zakłady.
Podwoić wkład lub stracić wszystko. Ashley Revell, 32-latek z Wielkiej Brytanii, postanowił zaryzykować wszystko, czego się dorobił. Uzbierał łącznie 135 300 funtów i ruszył do Las Vegas. W kasynie postawił na czarne, po czym koło ruletki ruszyło. W towarzystwie rodziny, przyjaciół i stanu przedzawałowego Ashley w ostatniej chwili zdecydował się zmienić zakład i wybrać czerwone. Po chwili kulka zatrzymała się na czerwonej siódemce, obdarowując Anglika kolejnymi 135 tysiącami. Szczęśliwy zwycięzca wrócił do Anglii i otworzył... internetowe kasyno.
W tym wypadku trudno ocenić, dla kogo zakład tak naprawdę był szczęśliwy - czy dla tego pokerzysty, który przegrał żonę, czy dla tego, który ją wygrał. W 2007 roku starcie pomiędzy panami Karpowem i Brodowem nieco się przeciągnęło. Pierwszy z nich tak bardzo chciał się odegrać na drugim, że raz po raz podnosił stawkę. Kompletnie spłukany, postanowił postawić żonę. W karty przegrał - co do tego nie ma wątpliwości. Ale czy fakt, że odeszła od niego żona i poślubiła potem Brodowa, to zwycięstwo czy porażka - zdania są podzielone.
Ile szczęścia miał David Threlfall, który w 1964 roku postawił 10 funtów na to, że przed 1 stycznia 1970 roku człowiek wyląduje na Księżycu? Brytyjczyk wygrał zakład i całkiem sporo kasy, którą zdążył przeznaczyć na nowy sportowy samochód. W którym śmiertelnie się rozbił w chwilę po odebraniu z salonu.
7-1 w półfinale Mistrzostw Świata to wynik, którego nikt się nie spodziewał. Zwłaszcza pomiędzy Niemcami i Brazylią — drużynami, którym wiodło się raz lepiej, raz gorzej, ale mimo wszystko nieróżniącymi się aż tak bardzo piłkarskim poziomem. Czy znalazł się ktoś, kto obstawił taki wynik? Więcej graczy obstawiło 7-0 i niemal do końca cieszyło się nieprawdopodobnym zwycięstwem. Honorowy gol Brazylijczyków zepsuł im nastroje. Ale ucieszył jednego Anglika i trzech internetowych hazardzistów, którzy postawili na 7-1 — wygrywając 999 za każdego postawionego funta.
Jeśli nie możesz z kimś wygrać, zjedz go — internet nie zostawił suchej nitki na Luisie Suarezie, reprezentancie Urugwaju, który od czasu do czasu daje upust swoim frustracjom gryząc przeciwnika. Ale że zrobi to kolejny raz na Mistrzostwach Świata? To nie było zbyt łatwe do przewidzenia. Oczywiście znaleźli się szczęśliwcy, którym to się udało — między kilkoma innymi dwóm Norwegom, którzy postawili równowartość 50 złotych przy kursie 175. Kiedy Suarez zatopił kły we włoskim obrońcy, Norwegowie stali się bogatsi o ok. 8,7 tys. złotych.
Źródła: 1,
2,
3,
4,
5
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą