Naga sztuka Angelo Musco
Reszka
·
16 listopada 2011
39 596
121
6
Nowojorski artysta Angelo Musco szturmem podbija świat fotografii przy pomocy swoich niesamowitych mozaik utworzonych z tysięcy nagich ciał.
Co można zrobić z zarekwirowanym transportem nielegalnego alkoholu?
Głupie pytanie. Oczywiście, że najlepiej by było pozbyć się tej kontrabandy poprzez wlanie jej sobie do gardła.
Władze Szwecji miały jednak inny pomysł na zagospodarowanie 200 000 galonów przechwyconych napojów procentowych. Biogaz powstały na bazie przemycanego towaru napędza miejskie autobusy, a nawet niektóre pociągi.
My jednak upieramy się, że alkohol powinien zostać spożytkowany (!) w lepszy sposób.Najprościej by było po prostu nalać do zbiornika z paliwem. Mimo że nie jest to aż takie proste, grupa badaczy z Ohio całkiem niedawno pochwaliła się wynikami swych badań – dzięki prostej metodzie udało się uzyskać z moczu i amoniaku wodór. Przy odpowiedniej, już od paru lat stosowanej, technologii można go zamienić na czystą energię elektryczną.
Naukowcy sugerują, że litr moczu starczy na cieszenie się jazdą przez ok. 40 kilometrów. W tym czasie warto opróżnić kolejną butelkę wody mineralnej, aby auto zatankować.
Zostawmy na chwilę paliwa i pokażmy w jaki sposób można dostarczyć energię naszym mieszkaniom. Oto dom składający się z kilku segmentów połączonych ze sobą turbinami umieszczonymi na centralnej ramie nośnej.
Specjalna konstrukcja powoduje, że wiatr może poruszać poszczególnymi elementami budynku. W ten sposób powstaje wystarczająca ilość energii potrzebnej do nocnego oświetlenia tego niecodziennego domu.
Z całą pewnością dałoby się przerobić na całkiem niezły materiał opałowy włókna mięśniowe pozyskane ze zwłok zalegających tu i tam meneli, w to nie wątpimy. Tu jednak chodzi o mięśnie żywych jeszcze osób. Otóż w Rotterdamie od jakiegoś już czasu działa
klub zasilany energią bawiących się ludzi. Podłoga zbudowana jest z paneli, które po nadepnięciu obniżają się o 1 cm, a niewielka prądnica zamienia ten ruch na energię elektryczną potrzebną do zasilenia wielu urządzeń w klubie.
A oto pomysł zespołu z uniwersytetu w Warwick. Stworzyli oni najprawdziwszy bolid napędzany paliwem uzyskanym z czekoladowych odpadów. Słodki biodiesel to nie wszystko, co ma do zaoferowania ten pojazd.
Otóż warte odnotowania jest to, że budulec, z którego skonstruowano kierownicę oraz elementy przedniej szyby składa się m.in. z marchwi oraz produktów bulwiastych...
Pewna kanadyjska firma z zainteresowaniem przyjrzała się ufajdanej pieluszce i po szybkiej analizie poszczególnych jej elementów doszła do wniosku, że oto jawi im się świetny recyclingowy materiał mogący wprowadzić w ruch niejeden pojazd. Dzięki specjalnej metodzie, można uzyskać z plastiku, żywicy, włókien oraz kupy (no przecież!) całkiem niezłe paliwo.
Zgodnie z optymistycznymi kalkulacjami 180 milionów pieluch, które rocznie lądują w kanadyjskich koszach na śmieci, wystarczy do wyprodukowania 11 milionów litrów biopaliwa.
To by była wspaniała wiadomość dla wrogów tych wąsatych kreatur, gdyby tylko okazała się prawdziwa. O co chodziło?
Otóż pewien niemiecki naukowiec, dr Christian Koch, opracował całkiem niezłą metodę na uzyskanie paliwa ze śmieci. Mówiąc „śmieci” miał na myśli papier, plastik, czy odpady stoczniowe, ale na pewno nie kocie zwłoki. Cała afera wynikła z powodu kreatywności pewnego dziennikarza, który puścił w obieg informację, że dzięki wynalazkowi wystarczy jedynie 20 zdechłych kuwetowych obsrańców, aby zatankować bak auta do pełna.
W czasie kiedy ceny benzyny rosną szybciej niż wietnamski bambus, zacnym pomysłem wydaje się wysłanie otyłej małżonki na odsysanie tłuszczu, który posłużyć może do wprowadzenia w ruch naszego rozklekotanego trabanta.
Pewien kosmetyczny chirurg z Beverly Hills wykorzystał nagromadzenie tłuszczu odessanego podczas 7000 zabiegów liposukcji i z łatwością uzyskał z niego paliwo do swojego auta. Dzięki amerykańskim miłośnikom fast-foodów po mieście wozi się też narzeczona lekarza.
Innym „wynalazcą” wykorzystującym ludzką otyłość jest kapitan
łodzi Earthrace, który paliwo do swojego pojazdu zdobył wysysając zawartość swoich brzusznych fałd, oraz tych należących do załogi pojazdu...
Kiedy w 2008 roku Szwecja stanęła w obliczu wysypu nadprogramowej ilości królików, władze w Sztokholmie podjęły jedyną zgodną z ekologicznymi wzorcami państw skandynawskich decyzję:
„Wyłapiemy te małe szkodniki i przerobimy je na biopaliwo!”.I tak też materiał opałowy powstały z setek tysięcy ton króliczych trucheł mogło dostarczyć ciepło do
11 000 domów. Pewnie i tak właśnie by było, gdyby nie gwałtowna reakcja ugrupowań broniących praw zwierząt. Ciekawe czy też by się tak oburzali gdyby chodziło o ubicie kilku komarów, na przykład;)Źródła: 1,
2,
3,
4,
5,
6,
7,
8
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą