Szukaj Pokaż menu

Prawdziwe Znaczenie Mowy Męskiej

14 889  
6   5  
Mówi: "Jestem Romantykiem."
Prawdziwe Znaczenie: "Jestem biedny."

Mówi: "Bardzo Cię potrzebuję"
Prawdziwe Znaczenie: "Moja ręka jest zmęczona."

Mówi: "Jestem inny niż wszyscy faceci."
Prawdziwe Znaczenie: "Jestem obrzezany."

Mówi: "Pragnę zaangażowania."
Prawdziwe Znaczenie: "Jestem chory od masturbacji."

Mówi: " Ty Jesteś jedyną dziewczyną o którą kiedykolwiek się troszczyłem."
Prawdziwe Znaczenie: "Ty jesteś jedyną dziewczyną, która mnie nie odrzuciła."

Mówi: "Naprawdę chciałbym wiedzieć o Tobie więcej."
Prawdziwe Znaczenie: "Będę miał o czym opowiadać kumplom."

Pizza z robalem

12 155  
5   14  
Nadesłane przez jednego z czytelników korespondecja dotycząca robaczka i tego co robił on w pizzy.

Dzień Dobry,

Nie ukrywam, że list ten piszę aby dać upust złości, w jaką wprawił mnie jeden z produktów Waszej firmy. Chodzi o pizze mrożoną "Ristorante Edizione Speciale Pizza Salame" - jak zgaduję w edycji specjalnej. Znalazło swoje potwierdzenie. Kupiłem taką pizzę w dniu dzisiejszym (niedziela wieczór), w Warszawie, w sklepie BOMI na ul. Puławskiej róg Rakowieckiej. Miała mi posłużyć za obiado-kolację - co dużo znaczy, bo nie jadam ostatnio regularnie. Data przydatności do spożycia: 090702.

Thriller nieco zwierzęcy

9 739  
1   6  
W sklepie zoologicznym zobaczyłem dzisiaj fajne akwarium. I kraba, który siedział sobie na kamieniu, a szczypetki trzymał pomiędzy dwoma ostatnimi odnóżami, sprawiając wrażenie bardzo zadowolonego. Ponieważ kraby trudnią się głównie jedzeniem padliny, co oznacza, że są niedrogie w utrzymaniu, a ja na dobry początek miałem trochę paprykarzu szczecińskiego i steków drobiowych, które zajmowały niepotrzebnie miejsce na dnie lodówki, zdecydowałem, że jednego sobie kupię. Na próbę.
Decyzja była trafna, bo kiedy już w domu wyjąłem steki z lodówki, rozmroziłem i wrzuciłem do akwarium, nie mogłem się nacieszyć widokiem czerwonego stwora, biorącego mięso w szczypetki, rozrywającego i zajadajacego ze smakiem.

Kiedy paprykarz szczeciński znikł z puszki, krab usiadł nieco rozleniwiony na kamieniu pod żarówką. Trochę się martwiłem, czy aby czterdziestka mu wystarczy, a potem przyłapałem się na tym, że przecież zapomniałem posolić wodę! A kraby żyją w oceanie, gdzie woda posolona być musi! Soli miałem w kuchni wprawdzie spory zapas, ale nie wiedziałem, ile dosypać. Może bym nawet podręcznik jakiś specjalistyczny kupił, ale nie byłem pewien, czy on tak długo w kranówie wytrzyma, jak ja pójdę jeszcze na miasto i do księgarni. Zacząłem więc sypać na wyczucie, obserwując kraba i oczekując momentu, kiedy przestanie nerwowo masować sobie szczypetkami okolice krocza. Na wszelki wypadek, kiedy już przestał, dolałem jeszcze trochę kranówy.

Po tej operacji krab wydawał mi się trochę smutny i jakby przygaszony.
Domyśliłem się, że chce jeść. Wrzuciłem mu do akwarium wędzonego dorsza. Nie ruszył. Wsypałem flaki sojowe, a za oknem tymczasem powoli ciemniało. Gnany przeczuciem pobiegłem nad miejską fosę, grzebałem w mule dobrą chwilę i udało mi się wygrzebać jakiś zamulony słoik a w nim raka. Niestety, żywego, ale za to samicę. Pomyślałem sobie, że jakby się ją udało skrzyżować z krabem i rozmnożyć, to bym miał pieniądze na zaległe czesne w Wyższej Szkole Bibliotekoznawstwa i Biznesu, gdzie już chodzę prawie dwa lata.
Drogę powrotną przebyłem również biegiem. Zapomniałem wrzucić raka z powrotem do słoika, obawiałem się, że mi wyschnie. Kiedy wpadłem do pokoju, krab odskoczył od rogu akwarium, wyraźnie spłoszony, wyciągając sobie ukradkiem lewą szypetkę z okolic krocza.

Rak, wpuszczony chwilę później do wody z krabem, zaczął się zachowywać dziwnie. Przypomniałem sobie o soli i mimo późnej pory zadzwoniłem do sąsiadki. Nie kryła zdumienia. Z trudną do wyjaśnienia obawą w oczach pożyczyła mi deskę do krojenia, którą zaimpregnowałem klejem do tapet. Następnie przedzieliłem deską akwarium na pół. Z połowy zajmowanej przez raka wylałem słoną wodę i zastąpiłem ją kranówką. Rak, wyraźnie uspokojony, siedział po swojej stronie barykady. Krab obserwował go z wysokości kamienia, na przemian nerwowo zaciskając i rozluźniając szypetki. Był głodny... Zapłacenie czesnego w Wyższej Szkole Bibliotekoznawstwa i Biznesu też stało pod coraz większym znakiem zapytania.

Zacząłem gorączkowo zastanawiać się, skąd będę dalej brał padlinę. Wcześniej o tym nie myślałem.... Było w zasadzie tylko jedno wyjście. Iść znów do sąsiadki. Ona ma dwa chomiki... Trzeba ją zapytać, jak długo ona je już ma. No a jeszcze - czy to jest prawda, że chomiki żyją tylko dwa lata. Nie wiem, dlaczego idąc do sąsiadki wszedłem do kuchni i wyciągnąłem z szuflady nóż... To się jakoś tak samo stało... Okazało się, że sąsiadka miała w domu trochę forsy, wszystko trzymała w szklanym wazonie, na półce w witrynie.


***

Po dwóch miesiącach do moich drzwi zapukała policja. Pytali o sąsiadkę.
Powiedziałem, że niczego nie wiem. Rewizja w moim mieszkaniu nie dała wyników. Kraba, który zdechł z głodu na kilka dni przed wizytą policji wyrzuciłem razem z dogorywającym rakiem do fosy. Ponieważ droga z domu na uczelnię prowadzi przez park miejski, mogłem to zrobić przy okazji, idąc na wykłady.
1
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Pizza z robalem
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Z pamiętnika Brygidy Jonysek
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu Dawno temu w Ameryce
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Nie-boska ankieta
Przejdź do artykułu Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory
Przejdź do artykułu Niech Moc będzie z Wami!
Przejdź do artykułu Fantazja Współczesnej Kobiety Sukcesu

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą