Dziś o wafelku, ciuchci, pieniądzach i makaronie. Czyli zamotki na całego.Wchodzę sobie któregoś wieczoru do pokoju z zamiarem pójścia spać. Nagle mój brat usiadł na łóżku na którym spał i z zamkniętymi oczami pyta się mnie:
- Gdzie jest mój wafelek?
- Jaki wafelek? Nie ma żadnego wafelka.
- No jak zwykle, wszyscy mają, a ja nigdy nie!
I położył się z impetem do wyra.
Ja, gdy byłam podniecona zbliżającym się rozpoczęciem roku w przedszkolu, zaczęłam lunatykować. Któregoś wieczoru gdy już spałam, przyjechał jakiś krewny do mojego taty, żeby pomóc mu w remoncie. Razem z moją mamą siedzieli w pokoju gdy nagle wpadam ja i bez słowa zabieram kartkę z planami wujkowi, przypatruję się chwilę i po słowach mojej mamy:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą