Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Feministka wychodzi za mąż

104 242  
1042   28  
Panowie, uważajcie, z kim się wiążecie. A jeśli już klamka zapadła, nauczcie się grać w te klocki...

Kliknij i zobacz więcej!

Dzień 1. Ślub.
Ten szowinistyczny typ chciał wnieść mnie do USC na rękach. Powiedziałam, że w takim razie ja go wyniosę z USC. Spojrzał na przygotowane dla gości butelki szampana, pokiwał przecząco głową, odpuścił.

Wygrałam pierwsze starcie, dziewczyny!

Dzień 2. Oczepiny.
Świadek postanowił porwać pannę młodą i zażądać wykupu. Zaproponowałam mu porwanie biznesmena Nowaka, ponieważ jest bogatszy ode mnie i zapłaci większy wykup. Faceci porwali Nowaka i już nie wrócili do stołu, przepijali wykup. Znowu wygrałam!

Dzień 3. Kac.
Mąż obudził się na kacu. Kazał mi posprzątać mieszkanie. Spytałam, kto jest właścicielem mieszkania. Odparł, że on, ale jak posprzątam mieszkanie, będzie też moje, byleby mu dać dziś spokój. Zadzwoniłam do adwokata i dopełniliśmy formalności. Posprzątałam. Przecież znów wygrałam!

Dzień 4. Trzeba iść do pracy.
Rano obudziłam się, trochę się pogimnastykowałam, wzięłam prysznic i zrobiłam sobie śniadanie. Ten leń, mój mąż, zażądał, żebym przygotowała śniadanie i jemu. Powiedziałam, że śniadanie można jeść wyłącznie po gimnastyce i prysznicu. Wcale się nie kłócił, tylko sam zrobił sobie dwie kanapki. Wyszły mu strasznie koślawe. W każdym razie wygrałam!

Dzień 5. Wizyta jego rodziców.
Jego matka zapytała, czy żona dobrze gotuje (żona czyli ja). Powiedziałam, że gotuję nieźle, ale w tym konkretnym momencie nie zamierzam się zajmować gotowaniem, gdyż wzięłam jakąś tam robotę do domu. Dodałam, że jej syn kompletnie nie potrafi gotować, widocznie ona źle go wychowała. Teściowa splunęła i poszła do kuchni. Być może uczyć syna gotować. Cóż, na to nigdy nie jest za późno. Wygrałam, jak zawsze.

Dzień 6. Wybieramy się na miodowy miesiąc.
On, mój mąż, zaproponował wyjazd do Hiszpanii. Od dziecka marzyłam o wyjeździe do Hiszpanii, ale nie będę po tylu wygranych bojach dawać mu forów. Powiedziałam, że pojedziemy do Irlandii. Okazało się, że o Irlandii on marzył od dziecka, a Hiszpanię zaproponował tylko dlatego, żeby mnie zadowolić. Powiedział, że ze mnie nadzwyczajna żona. Coś mi się zdaje, że dziś sama siebie ograłam...

Dzień 7. Rozmawiamy o dziecku.
Wyjeżdżamy do Irlandii. On zaproponował mi, żebyśmy nie mieli dzieci. Powiedziałam, że to mój własny biznes - zajść lub nie zajść w ciążę, i że jego zdanie kompletnie mnie nie interesuje! Powiedział, że tak, oczywiście, ale jak już to może pomyślimy o dzieciach dopiero po miodowym miesiącu. Odpowiedziałam, że właśnie dokładnie podczas miodowego miesiąca tym się będziemy zajmować, dlatego, że wszyscy normalni ludzie podczas miodowego miesiąca robią dzieci!

On szeroko się uśmiechnął, objął mnie i pocałował. Wygrałam - on z radością wspiera wszystkie moje inicjatywy! Tylko dlaczego miał taką minę, jakby to on wygrał?



Oglądany: 104242x | Komentarzy: 28 | Okejek: 1042 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało