Szukaj Pokaż menu

Najczęstsze wymówki przegrywających graczy

100 629  
965   64  
"Bo mam tanią myszkę i ciężko się celuje". Codziennie w grach on-line zacięte walki toczą setki milionów ludzi. Spójrzmy jednak, w jaki sposób cieniasy najczęściej usprawiedliwiają się ze swoich niepowodzeń.

Amerykański prezydent za dychę

42 777  
288   5  
Lujeran pisze: Od czasu upowszechnienia w domowych PC zaawansowanych programów graficznych, przeróbkom ulega wszystko. Jedną z rzeczy najczęściej „modyfikowaną” są banknoty. Cele tych zabaw bywają różne, jak zapewnia Komenda Główna Policji. Zdarza się, że ktoś robi to wyłącznie dla zabawy. Wiem, że to dziwne, ale to prawda.

Bywa jednak, że można zarobić parę groszy na takich przeróbkach, nie narażając się na kontakt z mało na ogół wyszukaną kuchnią więzienną. Mowa, oczywiście, o konkursach. Nie tak dawno USA, dążąc do coraz lepszego zabezpieczenia swoich banknotów (jeszcze 20 lat temu w zasadzie jedynym zabezpieczeniem była receptura farby), wprowadziły nowy wzór dolara. Dało to asumpt różnym środowiskom do dyskusji na temat jego wyglądu. To co jest dziś uważane za jedną z ikon Ameryki, zielony banknot, nie istniało przecież „od zawsze”.
Najstarsze amerykańskie pieniądze wyglądały tak:

"Pracowałem kiedyś z Pudzianem na budowie..."

75 926  
654   19  
 Wzruszająca historia z forów... nie Onetu, a Wirtualnej Polski:
"To było tak. Pudzian przychodził do roboty i nic nie robił, tylko siedział i siedział, kiedy ja musiałem tyrać. Rozumiem, można dzień się poopie....ć, ale nie non-stop, jak to on potrafił. Zdenerwowawszy się pewnego razu mówię do gościa, "ej, Pudzian, weź się do roboty, albo pojadę ci po pensji" (tak tak tak, dobrze się domyślacie, byłem jego kierownikiem-brygadzistą). Pudzian spojrzał na mnie i jakby go zamurowało, patrzy, i patrzy, i tak wymiana spojrzeń trwała ze 3 min, po czym spuścił głowę, zaczął jeść swoje sterydy. Myślę sobie - pewnie głodny jest, niech się naje i pewnie będzie robił. Przychodzę za 1h, a on ćwiczy workami z cementem na biceps. Tego było za wiele i mówię, "ej, koleś, albo robisz, albo cię zwalniam". 
Pudzian powoli położył worek na ziemię i niczym rozjuszony bizon zaczął napierać w moją stronę, wyprowadzając przy tym całe serie nieskoordynowanych ciosów i low kicków. Nie myśląc wiele, po ocenieniu dystansu między mną a nim, szybko przeanalizowałem sytuację i zgodnie z moim instynktem zawodowego żołnierza (nie chwaląc się, ale jestem też komandosem. Jednak z powodu przeprowadzanych ściśle tajnych operacji międzynarodowych nie mogę powiedzieć, że jestem wyspecjalizowanym komandosem tajnej jednostki międzynarodowej do zwalczania zagrożeń zagrażających światu, praca budowlańca to taka przykrywka) szybko przystąpiłem do kontrofensywy, wyprowadzając obrotowe kopnięcie z wyskoku na jego głowę; kiedy to uderzenie go oszołomiło, przewróciłem go na ziemię i zastosowałem potrójną dźwignię w parterze połączoną z duszeniem w celu obezwładnienia i uspokojenia agresora. Po chwili, kiedy już się uspokoił i wiedziałem, iż strach nie pozwoli mu na kolejny taki wybryk co do mojej osoby, powiedziałem - robisz, czy mam cię zwolnić. Wtedy on znowu zaniemówił i idzie w moim kierunku z wyciągniętymi rękami. Zdziwiło mnie to i myślę - czy mój instynkt zawodowego żołnierza z tajnej, elitarnej międzynarodowej organizacji do zwalczania zagrożeń zagrażających światu mnie zawiódł po raz pierwszy podczas tylu ekstremalnych sytuacji? Ale jednak po chwili dostrzegłem, że Mariusz płacze, a szedł w moim kierunku, aby rzucić mi się na szyję i wypłakać. Płakał tak kilka minut, w końcu spytałem, co go tak dręczy, a on na to - Tomek,  ja nie umiem tynkować. Rozpłakał się znowu i odchodząc powiedział, że chce być siłaczem.
Wtedy było mi go szkoda, bo nawet nie potrafił tynkować, ale teraz odczuwam satysfakcję, bo gdyby nie ja, to pewnie dalej by siedział na budowie i nic w życiu nie osiągnął, a dodatkowo ja jako budowlaniec (przykrywka tajnego, elitarnego komandosa) odkryłem w sobie dodatkowe zdolności jako manager, bo w końcu można śmiało powiedzieć, że to dzięki mojej pomocy się tak wypromował.
Dokładnie tak mniej więcej to było."
654
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Amerykański prezydent za dychę
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu List do rodziców z wojska
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu Oddajcie nam Plutona!
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Pies pisze listy do Boga
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Replika domu Hobbita
Przejdź do artykułu Historia pewnego mądrego psa

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą